Zimbardo sfałszował swój słynny eksperyment więzienny?
Ostatnia aktualizacja: 2018-08-05
Zimbardo sfałszował swój słynny eksperyment więzienny?
NEWSWEEK PLUS
Zimbardo skłamał? Stanfordzki eksperyment więzienny to fikcja
Data publikacji: 28.06.2018, 08:00 Ostatnia aktualizacja: 28.06.2018, 08:00KOW
Jeden z najbardziej znanych eksperymentów psychologicznych pokazał, że w pewnych sytuacjach każdy zdrowy psychicznie człowiek może stać się oprawcą lub ofiarą. Ale czy na pewno? Po kilkudziesięciu latach od zakończenia eksperymentu na jaw wyszły fakty, które każdą wątpić słuszność wysnutych przez prof. Zimbardo wniosków.
Stanfordzki eksperyment więzienny. / fot. Chuck Painter/Stanford News Service / źródło: NIEZAREJESTROWANY
Założenia eksperymentu
Latem 1971 roku w lokalnej gazecie ukazało się ogłoszenie zachęcające do wzięcia udziału w eksperymencie na Uniwersytecie Stanforda. Uczestnicy mieli dostać 15 dolarów za każdy dzień badania. Wybrano 24 mężczyzn w dobrej kondycji psychicznej, bez kryminalnej przeszłości – 18 z nich brało bezpośredni udział w eksperymencie, pozostali towarzyszyli kierownikowi prof. Philipowi Zimbardo jako rezerwowi. Badanych podzielono na 2 grupy: strażników i więźniów. Tych drugich aresztowano i przewieziono do zainscenizowanego więzienia w piwnicach Uniwersytetu Stanforda. „Skazańców” ubrano w długie, białe koszule, damską pończochę jako nakrycie głowy i łańcuch z kłódką na prawej nodze. Z kolei „strażnicy” odziani w więzienne mundury decydowali o nagradzaniu lub karaniu więźniów. Charakteryzowała ich brutalność i agresja: znęcali się psychicznie nad osadzonymi, zmuszali ich do wykonywania ćwiczeń fizycznych, poniżali itd.
W trzecim dniu eksperymentu więzień o numerze 8612 zaczął się dziwnie zachowywać. Na zmianę krzyczał, płakał, przeklinał i zachowywał się agresywnie. Domagał się przerwania eksperymentu i wypuszczenia go na wolność. Dopiero po kilku godzinach badacze, przekonani, że mają do czynienia z niebezpieczną psychozą, zdecydowali się zwolnić więźnia. W szóstym dniu eksperymentu, pod naciskiem swojej narzeczonej, Zimbardo zdecydował się przerwać badanie.
Po latach okazało się, że przynajmniej część zdarzeń, które miały miejsce w uniwersyteckim więzieniu, nie współgra z wersją przedstawioną przez kierownika badania.
Udawana psychoza
Douglas Korpi, słynny więzień numer 8612, przyznał po latach, że jego psychoza nie była prawdziwa. – Każdy, kto odbył praktykę lekarską, wiedziałby, że udaję. Słychać to na nagraniach. Myślę, że wyszło mi to nieźle, ale bardziej podpadało to pod histerię niż psychozę – powiedział Korpi. Podkreślił też, że jego zachowanie nie było spowodowane agresywnością strażników, ale... chęcią dostania się na studia doktoranckie. Miał nadzieję, że w więzieniu będzie miał dobre warunki do nauki. Kilkukrotnie bezskutecznie prosił o to, by przyniesiono mu książki. Kiedy strażnicy nie reagowali, najpierw udawał ból brzucha, a gdy to nie zadziałało, postanowił zachowywać się tak, jakby postradał zmysły.
Profesor Zimbardo skomentował te doniesienia mówiąc, iż słowa Korpiego są kłamstwem. Przed eksperymentem każdy z uczestników otrzymał ponoć instrukcję, że jeśli chciałby zrezygnować z eksperymentu, ma powiedzieć frazę: „I quit the experiment”. Więzień 8621 mówił po angielsku: „chcę wyjść”, „potrzebuję doktora” itd. – Nie powiedział właściwego zdania – przekonywał prof. Zimbardo.
Po wyjściu więźnia, prof. Zimbardo przekazał światu swoją wersję, iż jeden z uczestników nie wytrzymał psychicznie i dlatego został zwolniony. Korpi nie zdementował tych doniesień. Dlaczego? Kierownik eksperymentu ponoć zaproponował mu pomoc w dostaniu się na doktorat, jeśli nie będzie udzielał wywiadów po zakończeniu eksperymentu. Po latach Korpi żałuje jednak, że nie powiedział głośno o swoich motywacjach i nie pozwał Zimbardo za szerzenie nieprawdy.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ W NEWSWEEK PLUS
Brutalność na życzenie
Możliwe też, że badacze zakrzywili wyniki eksperymentu, wpływając na zachowanie strażników. Profesor Zimbardo ułożył dla nich konkretne zasady postępowania, których powinni przestrzegać, a podczas opisywania eksperymentu zasugerował, że strażnicy mogą stosować agresję, poniżanie itd. David Jaffe, jeden z asystentów, mówił wprost niektórym z uczestników, że „nie zachowuje się jak twardy strażnik”.
Na jaw wyszło także, iż Dave Eshelman, jeden z najbardziej brutalnych strażników, znany jako „John Wayne” (nazywano go tak ze względu na akcent), w szkole średniej i koledżu uczył się gry aktorskiej. Podkreślał, że udział w eksperymencie było dla niego ćwiczeniem. – Wierzyłem, że robię to, czego oczekują ode mnie naukowcy. Wiedziałem, że potrafię najlepiej zagrać najbardziej podłego strażnika – mówił Eshelman. Jak się okazało, nawet południowy akcent był udawany.
Tysiące książek o psychologii w zasięgu ręki. Sprawdź najciekawsze oferty.
Stanfordzki eksperyment więzienny miał też wiele innych mankamentów, m. in. nie został najpierw opublikowany w czasopiśmie naukowym, a w gazecie „The New York Times”, niejasna jest też metodologia badania. A w świetle nowych informacji trudno uwierzyć w jego wiarygodność.
Źródło: Medium.com
W NEWSWEEK PLUS z LibertePowrót
Komentarze
nggroups
Thanks for your interest in the Stanford Prison Experiment!
As you may know, several bloggers have recently raised questions about the validity of the experiment. In the interest of open science and scholarly inquiry, I think it's important to read their criticisms as well as the responses that my colleagues and I have offered.
You can explore this controversy, and many other topics, on the Related Links page of PrisonExp.org.
All the best,
Philip Zimbardo
http://www.prisonexp.org/response
2018-07-05 13:08
nggroups
2018-07-05 13:11
nggroups
https://www.psychologytoday.com/intl/blog/freedom-learn/201310/why-zimbardo-s-prison-experiment-isn-t-in-my-textbook
2018-07-05 21:43
nggroups
The results of the famous Stanford Prison Experiment have a trivial explanation.
2018-07-09 22:22
Dodaj komentarz